W czasach, gdy dyplom ukończenia wyższej uczelni ma coraz mniejsze znaczenie, a fakt, że ktoś nie idzie na studia spotyka się z coraz większą aprobatą, należy zastanowić się, czy za kilka lat zabraknie w ogóle chętnych do studiowania. Czy uczelnie będą musiały zwalniać swoich wykładowców, a uczelnie prywatne będą bankrutowały i popadały w długi? A może wzorem niektórych państw europejskich państwo zdecyduje się na to, aby płacić studentom za studiowanie, co skłoni ich do tego, aby jednak podjąć wyzwanie zdobycia wyższego wykształcenia? Jeszcze kilka lat temu wiodące uniwersytety i politechniki przeżywały prawdziwe oblężenie, a o jedno miejsce walczyło nawet kilkunastu kandydatów.
Jednak w niedługim czasie okazało się, że dyplom w ręku, nawet magister inżynier, nie daje gwarancji zatrudnienia. A nawet jeśli już absolwent znalazł pracę, to często była ona tylko na czas określony, na umowę zlecenie i za śmieszne wynagrodzenie. W sytuacji, gdy magister zarabia mniej od sprzedawcy, czy kasjerki w dyskoncie spożywczym studiowanie zwyczajnie przestało się już opłacać. Chyba, że mówimy o kierunku prawniczym, gdzie adwokat sprawy cywilne Warszawa, czy w innym dużym mieście może zarobić godziwe pieniądze i żyć na wysokim szczeblu. Jednak taka kariera wymaga poświęceń i lat nauki.